środa, 8 kwietnia 2015

Naprawić świat książką

Achtung, Achtung! Jeśli jesteś tu pierwszy raz, zacznij od pierwszej notki.



Mój promotor, filozof, prof. Tadeusz Gadacz stwierdził, że żyjemy w kłamstwie totalnym. Dlaczego wspominam o tym w projekcie Dzikiej Książki? Zaraz wam wytłumaczę.

Wyobraźmy sobie kobietę w dość typowej sytuacji zachodniego świata. Wyobraźmy sobie, że ja jestem taką kobietą. To dobre ćwiczenie odnośnie pisania. Opowiem wam, co ja, taka przykładowa kobieta Zachodu, właśnie robię. Siedzę na dużym łóżku, obok mnie śpi najedzony, rozpieszczony kot. Patrzę w duże tv, gdzie leci jakiś amerykański film o księżniczce. Pod tv stoi konsola i walają się porozrzucane gry, w które przegrałam setki godzin. Na stole leży spory aparat i cieniutki telefon. Mam przed sobą laptop, wokół mnie książki. Odpalony fejs piszczy powiadomieniami. Na stoliku przy łóżku stoi brandy, leży paczka prezerwatyw. Trudno mi przypomnieć sobie dwa wieczory z rzędu, żebym czegoś nie wypiła. Nie mówię o chlaniu na umór, po prostu kieliszek wina, drink. Za mną, na ścianie wisi zdjęcie Nowego Jorku. Pod szafą poustawiane w nieładzie pary butów. Mam tyle ubrań, że nigdy nie mogę w nich nic znaleźć. Jem czekoladę i czekam na świąteczny obiad.
Jestem kobietą świata kłamstw. Znieczulacze, uprzyjemniacze czasu, zajmowacze walają się wokół mnie, udając jakiś sens, coś istotnego, jakąś stosowną formę życia. Otaczają mnie produkty wyzysku. W tej chwili na Ziemi kogoś gwałcą, mordują, jakąś dziewczynkę obrzezają, ktoś odwala niewolniczą pracę i uczestniczy w potwornej wojnie. Gdzieś tam są ludzie tacy sami jak ja, tkwiący w samym środku piekła. A ja jestem nic nie warta. Siedzę w swoim dobrobycie, w bezpiecznej iluzji światka wolności i praw. Unikam oglądania wiadomości, ale jeśli jednak dojdzie do mnie jakaś potworność - cieszę się, że to nie ja. I pytam: cóż ja mogę zrobić?
Zostawmy hipotetyczną kobietę Zachodu. Wróćmy do mnie. Jestem kobietą Zachodu z gratisami, z gadżetami, które wyrosły mi z głowy i tworzą pokraczną grzywę. Albo poskręcane poroże. Cierpię na nadmiar empatii, uparcie dążę do celów i umiem pisać. To jak trzy wielkie, naostrzone kosiory. Ale o wiele lepsze od jakiejkolwiek fizycznej broni.


Od dnia jej wymyślenia, Dzika Książka ma nieść przesłanie. Z przesłaniem trzeba być ostrożnym - ukłuć odbiorcę w oczy, ale nie strzelać mu w łeb. Odbiorca nie ma zwinąć się w kulkę z cudzego cierpienia. Przesłanie powinno się otworzyć przed odbiorcą, wielkie, smutne i przerażające lub radosne, pełne natchnienia i kolorów - ale odbiorca musi pozostać na tę chwilę bezpieczny. W SF straszysz lub zachwycasz możliwymi wizjami przyszłości. Nie w sposób pusty i widowiskowy - zmuszasz do przemyśleń, do rozrachunku ze światem. Książka to jedna z nielicznych rzeczy, która może wedrzeć się do intymności ludzkiej. Choćby człowiek nie wychodził z domu, nie miał telewizora, nie obchodził go cudzy los, bo jest zbyt dramatyczny, a życie jedno - książka może być piorunem, który go porazi, zada przez ułamek sekundy mękę lub rozkosz i odpuści. Ale wrażenie i wspomnienie pozostaną. Odmienią coś w ludzkiej duszy. Na pewno potrafisz przypomnieć sobie jakiś tytuł, który zmienił twoje życie na zawsze. Czyż nie chciałbyś, żeby na takiej pozycji widniało twoje imię i nazwisko?

Moje motto jest takie, że jeśli już coś robić, to dla wzniosłego celu. Nie musisz mieć takiego samego, ale ono przewodzi Dzikiej Książce. Robić coś dużego, nie bać się śmieszności, że to niemodne, że się nie podoła, że na co to komu. Możesz sobie zrobić książkowe show w stylu Celebrity Splash i oszpecić świat swoim bezprzesłaniowym zapełniaczem czasu, odwracaczem uwagi. Możesz napisać coś, na co ludzie będą chcieli przysięgać, bo tak ich poruszy. Albo coś pomiędzy.


Dzikus idzie do przodu. Używam narracji trzecioosobowej, choć jej nie znoszę. Czemu w takim razie się nią posługuje? Żeby przekraczać własne ograniczenia. Opowiadam o chłopaku i dziewczynie w zupełnie nowym, przedziwnym społeczeństwie Polski. Nie będzie tam żadnego romansu. O wiele silniejsze emocje i traumy ich złączą. W dobie konfliktu Wschód-Zachód tych dwoje opowie historię rozpadu i próby naprawienia świata. Będą nowoczesne machiny wojenne, zgliszcza, zbrodnia, niezmazywalne piętna. I wieloznaczne zakończenie, najważniejsze sceny urwane w pół. Czytelnik będzie musiał sam sobie dopowiedzieć, co się wydarzyło. Zobaczyć, na jakim poziomie jest jego własna moralność. Co sam uczyniłby bohaterom.
Tak, może z tego wyjść niezła książka. Podoba mi się tytuł, choć prawdopodobnie zmienię go na prostszy, krótszy. O doborze tytułu i podobnych technikaliach będzie kolejna notka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz