czwartek, 28 kwietnia 2016

Całe mnóstwo sukcesów

Dzikus trafił do redakcji. 
Przed oddaniem tekstu w ręce redaktora trójka znajomych z NF pomogła mi podszlifować tekst pod względem technicznym i logicznym. Betujący na plus ocenili pomysł, fabułę, ogólne wykonanie. Znawczyni języka zdążyła wyłapać różne niezręczności do połowy książki, a inżynier zapłakał nad oddalaniem się od naukowości w kwestii mechów. Sporo rzeczy powygładzaliśmy. Jeden z betujących orzekł, że to będzie "sztos książka".
Rozmawialiśmy nieco o gatunkach, próbując zamknąć Dziką Książkę w jakiejś ramie (oczywiście były też głosy: pie**** ramy, olej to!). Padła propozycja socjologicznej fantastyki naukowej, a także zgodne twierdzenia, że to jednak bardziej antyutopia, niż dystopia. Trudno to ostatecznie zweryfikować - książka ma zarówno cechy antyutopii, jak i dystopii. Znajdziemy tam pesymistyczne "proroctwo" jak i utopijne próby naprawy sytuacji. Mimo wszystko socjologia nie stoi w tekście na pierwszym miejscu. Pierwsze miejsce należy do wyrazistych postaci i szkolenia ich na zupełnie nowy rodzaj wojowników.


Jakie jeszcze niusy?

Po stwierdzeniu przez recenzenta tekstów jednego z punktowanych czasopism, że pisanie o Lemie nie jest innowacyjne i nie nadaje się do naukowego pisma (pan Lem by mu nagadał...), przemianowałam tekst na publicystykę i przesłałam do NF. I co? Ukaże się w drugiej połowie roku. Wydrukują moją pisaninę w NF! Artykuł o tematyce, którą uwielbiam - technopol, aksjologiczna pustka, lemowskie wizjonerstwo. Zawsze trudno mi uwierzyć, że na czymś się znam i wykonuję dobrą robotę. A co do niewiary...


Chciałabym oficjalnie przeprosić Genius Creations, że zwątpiłam w ich wywiązanie się z zapowiedzi. Mieli odpowiedzieć w styczniu na propozycję wydawniczą, lecz do dziś wiadomości od nich nie otrzymałam. Okazało się, że wysłany w terminie mail do mnie nie dotarł, a telefonu nie odebrałam. Mam wstręt odnośnie używania komórki: zawsze rzucam ją gdzieś w kąt, a jak widzę obcy numer, to z obrzydzeniem wyłączam aparat. Wzór socjopaty.
Tak więc zawodna technika + walnięty autor = nieporozumienie, które już wyjaśniłam z panem Marcinem D.
Co z tego wynika? Że GC odpowiedziało bardzo szybko - spóźniło się względem SQNa, ale i tak zadziałało sprawniej, niż jest to w zwyczaju starszych wydawnictw. Być może gdyby nie prędkie, żywe i zajmujące zainteresowanie SQNa, dopytałabym o to, czemu nie otrzymałam nic od GC i nieporozumienie rozwiałoby się znacznie szybciej. Genius Creations było na tak (podobnież każdy recenzent zajął stanowisko na +).
Czy to coś zmienia? No pewnie, bardzo chciałam, żeby to młode, prężne, pełne inicjatyw wydawnictwo, przedstawiające podobną, nową jakość na rynku, jak SQN, zechciało mnie wydać. Co nie zmienia faktu, że Sine Qua Non wygrało "konkurs" w przedbiegach, skutecznie zabiegając o moją przychylność i zaufanie. Startowało z innej pozycji, bo zupełnie go nie znałam i nigdy nie miałam z nim do czynienia, lecz okazało się najlepszym wydawnictwem w moim rankingu. Niezależnie od tego, czy odebrałabym telefon z okolic grudnia, już wtedy wstępnie współpracowałam ze SQNem i byłam kupiona życzliwością, żywiołowością i profesjonalizmem krakowskiej ekipy. A także, co bardzo istotne, jej szerokimi możliwościami.
Niemniej przychylność GC znaczy dla mnie naprawdę dużo, bo darzę to wydawnictwo wielkim szacunkiem. Jest bardzo krótko na rynku, a mimo to jego oferta - książki, debiutanci, konkursy, kontakt z klientem - w moim odczuciu bije na głowę oferty wielu starych wyjadaczy, z których spora część popadła w beznadziejną, wieloletnią apatię (pod względem wydawania polskiej fantastyki lub debiutantów). Sprawa ma się gorzej z okładkami Geniusów... ale i tak wydają mi się coraz mniej brzydkie. Okładka do Idź i czekaj mrozów prawie mi się podoba! ;)

Jaki z tego morał dla was? Bądźcie upierdliwi, dopytujcie się wydawców o swoje interesy i, na wszelkie siły kosmiczne, odbierajcie telefony! 

Jaki z tego morał dla mnie? Oto dwa wydawnictwa, które stoją w mojej czołówce wydawniczej. Oba były na tak, jeśli chodzi o Dzikusa - książkę-kaprys, napisaną w pół roku, taki tam eksperyment. Pierwszą powieść SF, jaką napisałam. Chociaż daleko jej do hard SF, zgrabnie mieści się w gatunku. Co ja mam sobie pomyśleć? (teraz krótka wymiana zdań pomiędzy mną a mną:)
- No jak to co? Umiesz pisać, Naz! Masz wyobraźnię! Masz już nie najgorszy warsztat!
- Chyba cię bór iglasty opuścił. Po prostu z tymi wydawcami jest coś nie tak. Stanowię beztalencie i grafomankę.
- Każdy pisarz ma w sobie grafomana, którego uczy się poskramiać!
- Nie filozofuj!
To o grafomanie w pisarzu wzięłam z wywiadu z redaktorem Mirosławem Grabowskim. Tekst podrzucił nam Jacek Łukawski na NF.
UWAGA, od powyższego "wywiadu" wszystkie niebieskie wyrazy to linki! Klikać!

Trudno, jak na razie będę uparta i sceptyczna wobec własnej pisaniny. Zresztą, ostatnio bardzo źle wyrażam się o pisaniu. Na głównym blogu napisałam:

Pisanie jest rodzajem prostytucji, obdartym z intymności, dostępnym dla każdego, kto ma ochotę brać. Słowo pisane stanowi pospolitą kurtyzanę, niektórzy tylko potrafią ubrać ją w lepsze szmaty i sprzedać za większe pieniądze. Słowa mówione, przeznaczone dla tłumu, są tak samo okaleczone. Tylko mówienie do kogoś, słowa skierowane do konkretnej osoby, bez poklasku, bez świadków, bez śladu, to rzecz naprawdę wartościowa. Nie umiem trwonić tak cennej rzeczy, więc najczęściej milczę.

Ale zostawmy moje zmienne nastroje.

Majselbaum, czyli czyta Wojtek - ten oto pan wyłonił się nagle z podziemia i wpadł na NF, proponując nagranie naszych opowiadań. Kto by nie skorzystał? Jako jedna z pierwszych podrzuciłam mu dwa teksty i oto cieszę się fantastycznie nagranym Jestem największym pragnieniem was wszystkich (niegrzecznym szortem - zagadką) oraz Konza Techno City - opkiem ze Świetlnego Pióra 2014. Polecam nagrania innych NFowiczów i wszystko, co Wojtek robi swoim hipnotyzującym głosem.

W tym miesiącu miałam ewidentną wściekliznę w kwestii opowiadań i wrzuciłam do sieci trzy: Piraci zza Horyzontu Zdarzeń (rzadko spotykana narracja drugoosobowa + znaczne wyzwanie; opko z konkursu GC Dobro złem czyń), Dzieciństwo Psychotronów (pierwszoosobowa narracja, jest łatwiej, ale troszkę przegadane), Dzieci maszyn (trzecioosobowa narracja, tutaj już powinno się z łatwością płynąć przez treść; opko napisane na trwający właśnie konkurs Fantastyczne dzieciństwo).

Pouczona sprawą tekstu o Lemie, napisałam drugi artykuł naukowy o rzeczy, o której u nas w kraju jeszcze się nie mówi albo nie ma polskich przekładów tekstów źródłowych. Tłumaczyłam sobie kawałki anglojęzycznych książek i uniwersyteckich encyklopedii, a następnie zinterpretowałam sprawy i zestawiłam je po swojemu. Jak twierdzą moi profesorowie, tego już nie sposób odrzucić. A więc jeśli musicie napisać tekst naukowy ze względu na otwarcie przewodu doktorskiego (czy z jakiegokolwiek innego powodu), to pamiętajcie: teza + strona bierna + coś zza granicy. U nas psy szczekają pewnymi szczególnymi częściami ciała, więc tematów znajdziecie całe mnóstwo.

Byłam ostatnio w opuszczonym mieście = reaktywowałam uprawianie urbexu. Zdjęcia znajdziecie na blogu Pustej Perspektywy i na fanpejdżu Cool Story Naz. Zapomniałam wcześniej napisać: przemianowałam fanpejdż Pana Snów na mój profil autorski.

Bez odbioru.

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Dzikus rośnie w siłę

Spieszę z nowinami,

Po pierwsze, udało mi się wejść w grono równorzędnych zwycięzców SF2015 (konkurs portalu fantastyka.pl). Organizator wybrał dziesięć opowiadań z ponad stu. Mój tekst możecie przeczytać tutaj.

Po drugie, nie udało mi się nic wygrać ani w "Dobro złem czyń", ani w "Dreszczach" (wspominałam, że jedna wygrana przypada mi na <w cholerę> porażek? ;). Ale w "Dobro złem czyń" nie mam się co wstydzić, bo dostałam 30 punktów. Co do "Dreszczy", pewności mieć nie mogę, bo punktacji nie podali. Ale wiem, że napisałam tam propozycję nie do końca na temat. Mam jeszcze opowiadanie w konkursie CF (chyba pierwszy raz jestem zadowolona ze swojego krótkiego tworu!) i żywię nadzieję na spłodzenie czegoś na konkurs wiedźmiński. Więcej nie biorę na klatę, bo należałoby się skupić na książce, która lada chwila trafi do redakcji.

Tak nawiasem muszę podkreślić, że będąc członkiem społeczności portalu NF, porażki w konkursach w ogóle nie bolą, gdy inni z grona NFowiczów wygrywają. Przepełnia mnie wielka radość, że tyle miejsc zajęli moi znajomi portalowi, z którymi wykrwawiamy się nad własną i cudzą pisaniną.


Teraz do meritum. Książka w drugiej połowie kwietnia trafi do redakcji. Kto będzie redaktorem, to absolutnie fantastyczna informacja, ale jeszcze jej nie udzielam. Istnieje ogromna szansa, że dostaniecie naprawdę dobry tekst, z którego wyciśniemy wszystko, co najlepsze. Jak na razie poprawiam go sama i zorganizowałam na NF drobną grupkę wsparcia, która czyta szlifowaną przeze mnie wersję Dzikusa. Robię też opowiadanie, stanowiące luźną genezę książkowych zdarzeń. Mam w tym wypadku sześciu betujących, w tym dwóch bezlitosnych i niemożliwie upierdliwych. Dzięki nim odkryłam dwie sprawy, których nie podkreśliłam należycie w książce i mogłam to poprawić. Przełamuję swoje opory i polegam na betaczytaczach coraz częściej. Każdy jest w czymś dobry, uwielbiam dyskusje nad logistyką zdarzeń. Dowiaduję się mnóstwa rzeczy.

Mój niezastąpiony grafik robi mi jeszcze dwie sceny z Dzikusa. Pokazałabym wam tę pierwszą, którą rozsyłałam z propozycją wydawniczą, ale jeszcze kilka miesięcy czekania nikomu nie zaszkodzi ;) Ruszy promocja, pojawią się i grafiki. Mam nadzieję, że umieścimy kilka scen w samej książce.

Kilka następnych porad technicznych odnośnie pisania:

- dziwne i tajemnicze to fatalne słowa, która trzeba wyrzucać z tekstu,

- ostatnio natykam się na powrót do łask trzeciego sposobu zapisu dialogów, w formie wtrącenia. Przypomnę, że dwa podstawowe sposoby to:
- Mam wiosenną depresję - twierdzi Magdalena i wyrzuca komputer przez okno, bo ma dość katorżniczej roboty naukowej.
- Ale pie*dolisz. - Marek kręci głową.
Jak widać albo nadal kontynuujemy zdanie po wypowiedzi i myślniku - twierdzi, mówi, szepcze, krzyczy [kropka], albo mamy dwa odrębne zdania, gdy osoba mówiąca robi coś niezwiązanego z artykulacją - kręci głową, wstaje, patrzy czy cokolwiek. Ale jest jeszcze trzeci sposób:
- Może - dodaje - powinnaś pójść do prawdziwej pracy, bo ci się w du*ie przewraca.
To też jest poprawny zapis, ale wyszedł z powszechnego użycia i szczerze mówiąc źle mi się to czyta. Niemniej, jeśli napiszecie coś takiego, nie robicie błędu, ale możecie rozdrażnić nieprzyzwyczajonego odbiorcę.

- widzę przy betowaniu i czytaniu opków z moich dyżurów na NF, że stawianie przecinków w odpowiednich miejscach to dla niektórych niemożliwe wyzwanie. W większości przypadków wystarczy, gdy wpiszecie dane słowo i przecinek w google, a słowniki i poradnie wyjaśnią wam sprawę. Jednak najtrudniejsze okazują się zdania złożone. Najlepiej czytać je sobie na głos i rozbijać na składowe. Dobrze jest intonować przerwy w zdaniach składowych. Każda składowa zawiera jeden (jeden jedyny lub główny) czasownik, dlatego pierwszym sygnałem dla nas do postawienia przecinka jest kolejny czasownik w zdaniu. Ale to nie stanowi żelaznej reguły, dlatego przeczytanie zdania złożonego na głos pomaga. Albo rozbicie go na mniejsze. Jeśli już kompletnie nie wiecie, gdzie postawić przecinek, a widzicie, że twór jest za długi, rozbijcie go. Krótkie zdania odbiorca łatwiej przyswaja, ale nie wolno też robić ich zbyt okrojonych. Podałabym wam idealny przykład z Igrzysk Śmierci, które ostatnio czytałam (błędów tam jest całe mnóstwo), ale nie mogę go znaleźć. Wystarczy jednak, że pokażę. Teoretycznie. Jak do tego dochodzi. I które zdania są takie. Złe.

- pamiętajcie o logice. Nawet jeśli tworzycie magiczny świat fantasy, musicie trzymać się logiki, reguł gatunku, praw przez siebie ustalonych. Pamiętajcie też, że to, co dla was jest oczywiste, dla czytelnika niekoniecznie. Musicie mu to opisać, ale bez zanudzenia na śmierć. Mnie się na przykład zdawało, że każdy (jak ja) wie, iż świat wirtualny w mojej książce nie jest tym, który znamy. Błąd. Jeśli coś w waszym zamyśle jest inne, niż ogólnie przyjęte jego wyobrażenie, pasowałoby to dobrze wyjaśnić.


"Katorżnicza" robota czeka, więc kończę. Wrażenia z redakcji podam, jak tylko zaistnieją ;)