1 lipca pojawią się "Trupokupcy": opowiedzą o nowej erze, po katastrofie klimatycznej, pod niebem pełnym popiołu. Tym razem historia jest krótka, jednotomowa, praktycznie jednowątkowa, osadzona w niedalekiej przyszłości i na wsi. Powieść jest też pełna dodatków.
Przedsprzedaż rusza 17 czerwca. Dzisiaj :) Tutaj możecie zamówić książkę!
Zacznijmy od wprowadzenia do tematu: filmiku, który nakręciłam w marcu.
Przedsprzedaż rusza 17 czerwca. Dzisiaj :) Tutaj możecie zamówić książkę!
Zacznijmy od wprowadzenia do tematu: filmiku, który nakręciłam w marcu.
Przechodzimy z wydawnictwem SQN do akcji: uruchamiamy przedsprzedaż. Moje zamówienie (zawsze kupuję swoje książki do prywatnej dystrybucji) i Wasze zamówienia pomogą sprawnie trafić "Trupokupcom" do naszych rąk, mimo niesprzyjającego okresu.
Pozostaje kluczowe pytanie: dlaczego mielibyście kupić tę książkę, i to w przedsprzedaży?
"Trupokupcy" są zwięzłą całością wielkości nowelki, a więc nie będzie kolejnych tomów. Nieliczni, mocno zarysowani bohaterowie pokażą Wam skrawek, głównie wiejski, świata, który nastał po nazbyt brawurowej walce z ociepleniem klimatu. Redaktorka tej książki, Ewa Białołęcka, mówi o niej tak:
Tak, spotkacie się z mitologią słowiańską, nie myślcie jednak o książce "Szeptucha" i niemożliwie przystojnych, uwodzicielskich bóstwach ani o topieniu Marzanny. Istoty stanowiące jeden z filarów fantastyki w utworze są niepoznawalne, niedostępne, a ich motywacje nie do końca jasne. Nie są uczłowieczone; uczłowieczają się jedynie chwilami i jedynie wtedy, jeśli są głodne, a udawanie ludzkich odruchów czy kształtów może im dać się nażreć. Co jedzą? No jak to, trupy, ewentualnie odcięte elementy żywych. Zawsze jednak oddają coś w zamian, choć nierzadko zgarnia to trupokupiec, czyli pośrednik pomiędzy "bóstwem" a "wiernym". Nie każdy trupokupiec czy też "kopidoł" (rzecz dzieje się na Śląsku) jest tak szlachetny jak Miłosz (któremu trupy zwożą bohaterowie powieści), uczciwie zagarniający dla siebie z całej transakcji jedynie dodatkową opłatę pod postacią alkoholu.
Do książki dołączamy pocztówkę z Miłoszem :) Ją również zrobił mój mąż.
Czy to koniec dodatków do książki i fabuły? Nie. Fabuła mocno stoi bowiem na micie Króla Olszyn, znajdziecie tam więc również klasyczne nawiązanie do tej postaci. Ponadto lekturę uzupełniają teksty piosenek, bowiem muzyka to jedno z ostatnich ogniw łączących ludzi z dawnym światem, tym nam współczesnym, przed tak zwaną Implozją. Jest także playlista na Spotify, do której link znajdziecie w książce ;)
Okładka to również atut książki; przynajmniej w mojej opinii SQN robi naprawdę dobre okładki, a ta jest również dopasowana do stylu "Openmindera": te książki dobrze wyglądają razem na półce.
Wewnątrz znajdziecie jeszcze coś niestandardowego: zdjęcie obrazu namalowanego prawie czterdzieści lat temu, którego nigdy byście nie zobaczyli, gdyby nie ta książka.
Ostatnim, acz nie najmniej istotnym argumentem, jest cena.
A skoro już wybierzecie się do SQN Store, mogę Wam polecić, co warto w mojej opinii dorzucić do koszyka.
Pozostaje kluczowe pytanie: dlaczego mielibyście kupić tę książkę, i to w przedsprzedaży?
"Trupokupcy" są zwięzłą całością wielkości nowelki, a więc nie będzie kolejnych tomów. Nieliczni, mocno zarysowani bohaterowie pokażą Wam skrawek, głównie wiejski, świata, który nastał po nazbyt brawurowej walce z ociepleniem klimatu. Redaktorka tej książki, Ewa Białołęcka, mówi o niej tak:
W "Trupokupcach" popiół lecący z nieba nie jest w stanie ukryć bogactwa i oryginalności świata. Autorka udowadnia, że jest zarówno subtelną, jak i odważną pisarką, składającą hołd klasykom fantastyki, a jednocześnie idącą własną drogą.
A Michał Cetnarowski, redaktor mojego "Openmindera", wyraził się o "Trupokupcach" następująco:
A Michał Cetnarowski, redaktor mojego "Openmindera", wyraził się o "Trupokupcach" następująco:
Kiedyś obawiano się, że technologia podzieli
ludzi. Nie przewidziano, że zrobi to jej upadek. O takich książkach mawia się,
że „nie są dla każdego”. Ale przecież można zmienić tę perspektywę: podobne
książki powinni czytać wszyscy, choćby po to, żeby przekonać się, że można pisać
i myśleć obok najczęściej uczęszczanych ścieżek.
Wewnątrz znajdziecie wiele elementów graficznych: na przykład obrazki zamiast asterysków (każdy narrator ma swój symbol):
Znajdziecie również ilustracje: jeden z głównych bohaterów nie pełni funkcji narratora (może to i lepiej, gdyż strasznie klnie), za to rysuje. Dlatego też ilustracje to autentyczne rysunki zrobione ołówkiem; trudno byłoby dawać grafiki do książki, gdzie bohaterowi w postapokaliptycznych, retrofuturystycznych realiach zostały do dyspozycji tylko kartki i ołówek.
Rysował je mój mąż. Być może znacie jego grafiki, bo robił je do "Openmindera", dla Fantazmatów, to on również zaprojektował okładkę "Dzieci Burzy" (wydała je Alegoria, nie SQN, nie dziwcie się, że okładka jest z zupełnie innej parafii). Umieścił tam moją obrączkę zaręczynową. OK, wróćmy do "Trupokupców", tam nie ma żadnych sentymentów, za to są trupy, rozkład i tajemnicze istoty przebierające się za słowiańskie demony.
Do książki dołączamy pocztówkę z Miłoszem :) Ją również zrobił mój mąż.
Czy to koniec dodatków do książki i fabuły? Nie. Fabuła mocno stoi bowiem na micie Króla Olszyn, znajdziecie tam więc również klasyczne nawiązanie do tej postaci. Ponadto lekturę uzupełniają teksty piosenek, bowiem muzyka to jedno z ostatnich ogniw łączących ludzi z dawnym światem, tym nam współczesnym, przed tak zwaną Implozją. Jest także playlista na Spotify, do której link znajdziecie w książce ;)
Okładka to również atut książki; przynajmniej w mojej opinii SQN robi naprawdę dobre okładki, a ta jest również dopasowana do stylu "Openmindera": te książki dobrze wyglądają razem na półce.
Wewnątrz znajdziecie jeszcze coś niestandardowego: zdjęcie obrazu namalowanego prawie czterdzieści lat temu, którego nigdy byście nie zobaczyli, gdyby nie ta książka.
Ostatnim, acz nie najmniej istotnym argumentem, jest cena.
A skoro już wybierzecie się do SQN Store, mogę Wam polecić, co warto w mojej opinii dorzucić do koszyka.
Heksalogia o Dorze Wilk
Nawet jeśli macie stare wydanie, nowe jest warte grzechu. Do tej pory nastąpiły premiery trzech tomów. Wydanie ma piękne okładki, świetne ilustracje, zostało przeredagowane (właściwie nadal redaguję ostatnie tomy, ale to jest raczej zaawansowana kosmetyka, bo fabuła się nie zmienia, chociaż zdarza się, że całe akapity i strony są napisane nieco inaczej). Dora Wilk jaka jest, każdy wie, a jeśli nie, spieszę z opisem: to pyskata wiedźma i policjantka, która z czasem wikła się w coraz to nowsze tarapaty, relacje, systemy magiczne i okrutne zbrodnie. I chociaż Dora nie jest obrazem bohaterki idealnej, to wetuję najczęściej stawiane jej zarzuty: wcale nie jest Mary Sue – tyle razy, ile dała się podejść jak dziecko i dostała po ryju, nie uniosłaby żadna porządna marysujka. Nie wszyscy na nią lecą – a nawet jeśli sporo, to napięcie między nią a kolejnymi bohaterami urozmaica lekturę. Sorry, ale sześć tomów, podczas których nieustannie byłaby zapatrzona w jednego diabła – czegoś takiego na pewno nie byłabym w stanie doczytać do końca. Ponadto z każdym tomem Dora pokonuje kolejne etapy bycia mistrzynią złośliwości, od masz zadatki po to jest świetne. To jest dobra rozrywka.
Weźmy na tapetę książkę z 2018 roku, pierwszą z serii, w której ukazał się mój "Openminder". W następnym roku Ola Radlak została nominowana wtedy jeszcze do Reflektora. "Cynobrowe pola" są takie, jak lubię: mroczne, brudne, magiczne, zadają egzystencjalne pytania, łamią wolę bohaterów, wystawiają ich na urzekające wizją próby. To dużo (560 stron) dobrego tekstu. Jeśli lubicie rozbudowane fantastyczne światy, tutaj dostaniecie świat monumentalny, okraszony mapami. Cyberpunk, postapo, klasyka fantasy? Proszę, wszystko ładnie skrojone. Ebook 22 złote, papier 24.
Jeżeli wydaje się Wam, że to nudny przewodnik po technikach wyciągania prawdy, to się zawiedziecie. To ciepła, mądra książka byłych agentów CIA pełna osobistych przeżyć, przytaczająca przesłuchania – od terrorystów przez morderców po farmaceutów, którzy ukradli trochę legalnego narkotyku albo człowieka, który wyjął z cudzego portfela 40 dolców. Pozwoli Wam zauważyć, kiedy wmawiający Wam coś w telewizji, w sklepie z samochodami i w łóżku kłamią, a przy tym bardzo polubicie autorów.
Na tropie magii
Napisałabym chętnie, że Marysia Krasowska to słodka dziewczyna, ale muszę się poprawić: Maria Krasowska to mądra kobieta, a w sercu nosi fantastyczną marzycielkę. Wiem, że sto razy słyszeliście o "polskim Harrym Potterze", ale ja nigdy tego określenia nie użyłam wobec innej książki, jak właśnie "Na tropie magii". Redagowałam ją i bardzo się cieszę, że mogłam pracować z autorką. Historia zadowoli małych i dużych, jest oryginalna (znajdziecie w niej na przykład promieniowanie radioaktywne mające wpływ na magię i miejsce zwane Promieniarnią, nie mogłam nie pokochać), mądra, z przygodami na całym świecie i przesłaniem o tym, jaka przyjaźń jest cudna. Jak dodamy do tego pastelową okładkę, można się do tej YA przytulać w chłodne noce. Papier 37 złotych, szalony bookbox 50.
Muszę, no nie? Ale o nim opowiadałam już wielokrotnie, choćby w tej notce, więc powiem tylko, że stoi w tej samej cenie, co "Cynobrowe pola". No i... nominowano go do Nagrody Zajdla.
Do tej książki mam sentyment z dwóch powodów. Po pierwsze, treść, cudna, poruszająca i wciągająca, pomogła mi coś zrozumieć o moim życiu. A to jest chyba jeden z największych komplementów dla lektury. Po drugie, po zrobieniu jego korekty, zostałam polecona jako dobrze zapowiadająca się redaktorka. "Horyzont" był nominowany do nagród Empiku i dałabym mu ją bez wahania, bo Maniek ma w zanadrzu dobrą historię i solidną dawkę traumy, a jego znajoma osładza to wszystko eterycznymi rodzinnymi tajemnicami. 25 złotych, 39 z autografem, jest też elegancki bookbox za 65.
Zakon Drzewa Pomarańczy
Nawet jak każą wam zostać jeszcze miesiąc w domu, z Zakonem nie zginiecie, bo to wielka, pomarańczowa, energetyzująca i wciągająca kniga. Czytałam, prowadziłam przez rok fanpejdż Samanthy Shannon dla SQN-a, obserwowałam ją na Instagramie, czytałam wypowiedzi jej czytelników z różnych zakątków świata. W ogromnej powieści znajdziecie smoki w ich najlepszym wydaniu, dworskie intrygi, zapomniane krainy, silne bohaterki, oparte na solidnych mitologicznych podstawach, umiejętne światotwórstwo. Ta autorka i ta książka zasługują na uwagę. Zakon kupicie w najróżniejszych opcjach: fragment, w dwóch częściach, jednej, z bookboxem.
Wielka książka w twardej okładce, którą śmiało można używać do samoobrony i do doedukowania się w temacie najsłynniejszej z nuklearnych katastrof; jak wiecie też, jednej z moich ulubionych. Kto wam powie lepiej, czy książka jest warta grzechu, jak nie osoba, która w Strefie Zero była, rozmawiała z ludźmi wciąż tam pracującymi i mieszkającymi, oglądała elektrownie od wewnątrz, pisała o niej liczne teksty i oglądała miliard ruskich, amerykańskich i europejskich dokumentów o tym miejscu? Bierzcie, są relacje, zdjęcia, jest odwalony kawał reporterskiej roboty. To nie tylko bogaty opis samych tragicznych wydarzeń, sięga w przeszłość i przyszłość, a także pokazuje realia komunistyczne. 25 złotych i 19 ebook.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz