wtorek, 3 sierpnia 2021

Wasze dzieci będą z głodu zjadać kartki moich książek. Premiera "Pustych diabłów"

Na wstępie podsumowanie
Od momentu powstania, jak ja to nazwałam, projektu Dzikiej Książki, minęło sześć lat. Dzika Książka zakładała, że można napisać w miarę szybko powieść, która zainteresuje wydawcę i pozwoli zadebiutować. Miała zadać kłam różnym przekonaniom, na przykład takiemu, że debiutantowi jest bardzo trudno wbić się na rynek.
Jest mu trudno. Ale jeśli wytrwale pracuje i wie, że to, co ma do powiedzenia, ma wartość, to bez przesady. Owszem, czasem wartościowa publikacja jest po prostu niedochodowa i nikt jej nie bierze. Ale częściej jednak, jeśli nikt nie odpowiada, to trzeba po prostu się podszkolić lub zrezygnować. A jeżeli ktoś chce zostać self-publisherem, powinno wiązać się to ze świadomością, jak być własnym wydawcą i jak wszystko rozegrać, a nie z tym, że wszyscy tradycyjni wydawcy odrzucili propozycję wydawniczą. Nie wydawaj czegoś, co się nie nadaje. Nie pękaj, może za jakiś czas dostrzeżesz, co można poprawić, podrasować, nikt nie każe wyrzucać wszystkiego do kosza. Ale PISZ NOWE TEKSTY.








Openmindera napisałam w trzy miesiące (potem poprawiałam go znacznie dłużej, oczywiście). 
Dzieci Burzy w rok
Trupokupców i Puste diabły, które są właściwie mikropowieściami, w... tydzień
Młodzieżówkę, którą SQN wyda za jakiś czas, pisałam trzy lata z przerwami. 
Zbiór opowiadań, który ją poprzedzi, piszę w parę miesięcy
Nie mówcie mi, proszę, że nie ma sensu zaczynać kolejnej książki i trzeba kurczowo trzymać się tej odrzuconej, bo poświęciło się TYYYYLE pracy. Dla mnie czas nie ma znaczenia. 
Nie mówcie mi, że mikropowieści nikt nie wydaje. Rok po roku wydałam dwie w dwóch wydawnictwach. 
Jeżeli się nie udaje, ćwiczcie. Publikujcie krótkie formy, wygrywajcie konkursy. Wejdźcie na moją stronę i na porady, w razie potrzeby napiszcie, poradzę, jak mogę, zerknę na tekst. Nic za to nie biorę, dopiero za redakcję ;)
Albo zbierzcie fanów na IG, jeśli chcecie pisać coś luźnego, coś o sobie, swoich zajęciach, poradach, fachu. Tak, by wydawca wiedział, że tę waszą pozycję sprzeda, bo macie ciekawy temat, chwytliwy, a za sobą sto tysięcy fanów. Nawet jeżeli was to wkurza, nie zmienia to faktu, że tak, takie książki też są wydawane, są czymś normalnym i... czasem jest tak, że wydawca wybierze taką instagramera, użytkową, a nie waszą, pretendującą w waszych głowach do nagród literackich. Sorry, książka to towar.





Wróćmy do Pustych diabłów.
4 sierpnia ukaże się czwarta powieść, napisana i opublikowana w czasie istnienia Dzikiej Książki. Współpracuję też przy niej z kolejnym wydawcą, tym razem jest to Empik. Wszystkie cztery książki zostały wydane trybem tradycyjnym. Puste diabły jako pierwsze dorobiły się audiobooka, czytanego przez fenomenalną Anetę Todorczuk. 

Czas napisania: tydzień (ok. 40k znaków dziennie), poprawiane dwa miesiące, jedno betaczytanie
Objętość w druku: 186 stron (ok. 250k znaków)
Odpowiedzi wydawców: łącznie trzy pozytywne, jedna negatywna, jedna "nie teraz". Wybrałam teraz i Empik (biorąc pod uwagę czynniki takie jak umowa, zaliczka, gwarantowane audiobook, ebook, POD, zyski, kontakt, współpraca, proces wydawniczy, atmosfera, możliwości)
Czas od przyjęcia do wydania: kilka miesięcy
Wpływ na okładkę: tak
Wpływ na blurb: tak
Zaproponowanie recenzentów i otrzymanie dla nich egz: tak

Blurb (opis okładkowy): 
Kalina jest młodą pisarką, która dopiero co przebiła szklany sufit i została doceniona. Na gali wręczenia literackich nagród spotyka ducha przeszłości, przez którego podejmuje najgorszą decyzję z możliwych. Kim jest Aleksander Niewiadomski, legendarny autor widmo, przez którego kobieta traci grunt pod nogami? Co oznaczają wizje pełne wody, która pojawia się i próbuje zatopić wszystko za każdym razem, gdy Kalina i Olek się spotykają? Czy można być predestynowanym do zła, ale oszukać przeznaczenie?

Czy historią bohaterów rządzi magia, a może to jedynie narkotyczne wizje? Nieważne. W tym świecie klątwy są prawdziwe, a głodne diabły chodzą między ludźmi, to walcząc ze swoją naturą, to organizując widowiskowe uczty.

Opis na stronie:
Powstała w 2020 roku. Obyczaj z domieszką kryminału i realizmu magicznego. Młoda pisarka – niedopasowana społecznie dawna ćpunka, dręczona przez przeszłe demony  próbuje odnaleźć swoje miejsce w nękanej suszą, popandemicznej Polsce.
Wpis o książce na profilu autorskim i opinia redaktorki:
Kochani, mamy tydzień przedpremierowy, a więc trochę pogadamy o Pustych diabłach. Na przykład o tym, co to znaczy "niedopasowana społecznie" bohaterka w przypadku Kaliny.
Kalina utkana jest z często denerwujących czy zadziwiających ludzi cech  moich, cudzych, wyimaginowanych, czasem bardzo poważnych, czasem karykaturalnych. Antynatalistka tocząca bój z babcią Władzią wyczekującą wnuków. Zarabiająca hajs wystarczający na wygodne życie. Wydziarana, nieprzebierająca w słowach (i tak wielu uważa, że zawsze wyglądam jak ku*wa). Przejmująca się nadmierną konsumpcją mięsa czy zanieczyszczeniem światłem nieba. Bardzo krytyczna względem innych, przepowiadająca ludziom w swoich książkach nieuniknioną zagładę ich świata. Do tego "stara" pijaczka i ćpunka (a nie ma nawet 30stki). Czarny sen miłośników cnót niewieścich.
Obdarzyłam ją również cechami osób wysokowrażliwych (niekoniecznie od razu w spektrum), więc Kalina ma problem ze znoszeniem kontaktów ze światem. I ponieważ bardzo chciałam to wyrazić, niejako pozbyć się tego ciężaru: skazałam ją także na własny problem masy alergii, które powodują, że w ogóle jako istota ludzka bohaterka jest w jakiś sposób wybrakowana, nierzeczywista - bowiem jeść nie może, nie lubi. Finalnym zabiegiem jest przypisanie jej roli pustego diabła, swego rodzaju nieludzkiej zjawy posilającej się cudzymi siłami witalnymi.
Cechy, które ta postać posiada, nie są bezwładną zbieraniną: mają precyzyjny cel. Ten cel fajnie zarysował ktoś inny. Pozwolę sobie zacytować moją redaktorkę, Tamarę Książczak-Przybysz:
Całość wciąga swoją wieloznacznością, wyrazistymi postaciami, bogatą metaforyką, pytaniami egzystencjalnymi. Są zagadka prawie kryminalna, szybka akcja, mroczna atmosfera, ale fajnie, że także promyki nadziei. Choć bohaterka niejednemu dowala (studenci, matki, celebryci itd.), to jednak to prześmiewczy obraz świata, co skłania do refleksji.
A więc niedopasowanie Kaliny to przede wszystkim zabieg mający na celu próbę czasem okrutnej i prześmiewczej, a czasem wskazującej na troskę diagnozy społecznej, dokonanej przez kogoś znajdującego się niejako na społecznych rubieżach, kogoś zdającego się częściowo nierealnym.






Mam nadzieję, że wam się spodoba. Czekam na wasze opinie. Dzięki za uwagę!