poniedziałek, 18 lipca 2016

Aktualizacja i nowe wyzwania

Co dzieję się z Dziką Książką?

Zarówno ona, jak i opowiadanie (w zamyśle miało być promocyjne, ale chyba wyszedł z tego dodatek), są u redaktora. A to człowiek bardzo zajęty. Myślę, że mogę już napisać: redaktorem jest _mc_. Fakt ten nie wymaga żadnego komentarza :)


Mój znajomy z fantastyki.pl - KPiach - naskrobał artykuł o portalu, który ma się ukazać w sierpniu w Nowej Fantastyce. W tym artykule (przynajmniej w wersji przed redakcją) osadził mnie w dwóch, a nawet trzech rolach - zobaczycie jakich, jeśli przeczytacie. Nie lubię tego typu angażowania, ale nie mogłam odmówić wzięcia w tym udziału. Wolę już takie przedsięwzięcia w swojskim towarzystwie, niż wyciąganie mnie na spotkania autorskie czy konwenty. 

Przejdźmy do standardowych poradników technicznych. Podzielę się tym, czego się ostatnio nauczyłam lub co zapadło mi w pamięć podczas bytowania w środowisku.

Dowiedziałam się, że istnieje coś takiego, jak weird fiction. Cytując modnego ostatnio Lovecrafta: Prawdziwa powieść z gatunku weird fiction przedstawia coś więcej niż skrytobójstwo, krwawe kości czy prześcieradło dzwoniące łańcuchami. Konieczna jest klaustrofobiczna atmosfera lęku niemożliwego do wytłumaczenia, obecność nieznanych mocy; niezbędna jest sugestia, wskazująca na powagę i złowieszczość tematu, przedstawiającego najbardziej przerażające wyobrażenie ludzkiego umysłu – złośliwe i szczególne zawieszenie lub unieważnienie tych stałych praw natury, które są naszą jedyną ochroną przeciw napastowaniu przez chaos i demony niezgłębionego kosmosu. H. P. Lovecraft, Nadnaturaly horror w literaturze.

Czarujące! Napisać coś takiego jest nie lada wyzwaniem. Próbowałam, na konkurs lovecraftowski, i raczej mi to nie wychodzi. Oglądam dużo horrorów, ale od lat ich nie czytam. Zaczytywałam się w Koontzie, Kingu, Poe, Lovecrafcie itp., jak miałam dwanaście lat. To by wiele wyjaśniało...
źródło
Elementy grozy są mile widziane w każdym rodzaju fantastyki, ale IMO znacznie łatwiej stworzyć scenę w klimacie, niż całą treść. Wróciłam ostatnio do fantasy, od dłuższego czasu mam pomysł na książkę. Potrzebuję w niej stopniowanych dawek lęku, a więc muszę sięgnąć do elementów horroru. Tworzę zbiór z cech horroru i fantasy. Zaglądam też do romansu i erotyki, bo równoległe historie w mojej książce będą nasycać czytelnika odmiennymi emocjami. Co z tego wyjdzie, zobaczymy - dziś granice są płynne, a połączenia i innowacje mile widziane, ale darzę szczególnym szacunkiem podstawy gatunków. Dlatego warto je zestawić, odnosząc się przede wszystkim do literatury.
Pamiętajmy, że istnieją i namnażają się podgatunki, hybrydy, wypaczenia, innowacje. Poniżej uwzględniam tylko stare, dobre podstawy. Gdyby ktoś chciał uzupełnić/skrytykować, śmiało. Nie jestem alfą i omegą.

Horror:
- zakwestionowanie logiki, praw natury, rozumu, przez co pojawia się niepokój, strach, szok związany z podważeniem porządku,
- incydenty/istoty nadprzyrodzone,
- utrzymanie napięcia i poczucia zagrożenia,
- sceneria wspierająca klimat,
- zwroty akcji,
- pozostawianie poczucia niedosytu, wabienie czytelnika coraz głębiej w lęki.
Może pojawić się przemoc, śmierć, obrzydliwości, nawiązanie do gotyku, obłęd, kwestie psychologiczne i parapsychologiczne, mitologia.

Fantasy:
- magia/nadprzyrodzone zdolności, których użycie kosztuje,
- żelazna logika,
- nawiązania do mitologii, przeszłości, historii, baśni, legend, mitów, dziejów słynnych bohaterów itp.,
- antagonizmy, obozy, stronnictwa, które się ścierają,
- świat odrębny od realnego (stopień dowolny),
- zależnie od tego, do jakiej epoki się nawiązuje, potrzebne są odpowiednie rekwizyty,
- ukazywanie różnic psychologicznych między bohaterami.
Mogą pojawić się kulty i religie, różnogatunkowe społeczności, nowe/stare ustroje polityczne, arcybohaterowie, walka o przetrwanie świata, granie na silnych emocjach, nowe płaszczyzny i eksperymenty w dziedzinie przyjaźni i romansów, nagłe, niespodziewane zmiany w postawach głównych bohaterów.

Romans:
- wyraźny wątek główny,
- awantura miłosna, przygoda
- walka o swoje interesy, zawiązywanie intryg, niekoniecznie racjonalne powody postępowania,
- zrządzenia losu, logika stawiana pod znakiem zapytania na rzecz grania na emocjach,
- skala powagi związków miłosnych może rozciągać się od zwykłej codzienności jednostek po losy kraju, świata, Wszechświata.
Mogą pojawić się stylizacje nawiązujące do dawnych epok - romans dworski, moralizatorski, rycerski itp., aspekty podróży, sięganie do życia codziennego i rzeczy, które dotyczą każdego człowieka, proste filozofowanie o życiu, mezalians. Sądzę, że do romansu przenika pochwała buntu, charakterystyczna dla romantyzmu.

Erotyka:
- opisy zbliżeń cielesnych, nagości, namiętności,
- napięcie seksualne,
- ukazanie ludzkich fantazji, spełnianie głębokich, zwierzęcych pragnień (np. Bukowski stworzył miernego bohatera, który mimo swojej podrzędności uprawia seks z mnóstwem napalonych na niego kobiet),
- problemy egzystencjalne, filozofia egzystencjalna.
Może pojawić się zwykła pornografia, jak i poetyckość oraz wzniosłość, skupienie na szczegółach anatomicznych lub emocjach, przemoc i delikatność. Erotyzm jest niebezpieczny - można napisać coś, co nas ośmieszy, albo też stworzyć scenę, która złamie lub uwzniośli czytelnikowi życie. Erotyzm może być zawarty w samym spojrzeniu czy wypowiedzi, w jednym, niepozornym zdaniu, które wywrze niezapomniany wpływ na odbiorcy. Zwłaszcza, że tkwi tutaj element filozofii egzystencjalnej.

Tak wygląda moje zestawienie. Spore wyzwanie mnie czeka, ale nie mogę żyć bez wyzwań ;)



Kolejny zestaw uwag technicznych odnośnie budowania zdań:

mimo że, jako że - tego typu zwrotów nie rozdzielamy przecinkiem!

Zbyt dużo znaków interpunkcyjnych, czyli nadmierne rozwlekanie i rozwijanie zdania, niszczy jego dynamizm. Trzeba dużych umiejętności, by złożonymi zdaniami nie zmęczyć czytelnika. Te krótkie też bywają pozbawione dynamizmu. Jeden ze znajomych z NF, z którym betowałam tekst portalowej świeżynki, rozważał sformułowanie: Ina czuła, że kobieta obserwuje każdy ruch, jaki wykonuje. Budowa tego zdania zniszczyła całe napięcie, jakie treść powinna wywołać.
Przeciwniczka śledziła jej ruchy, przygotowana do ataku niczym drapieżnik.
Kobieta nie spuszczała z Iny wzroku, gotowa w każdej chwili zaatakować.
Ina czuła na sobie nienawistne, nieustępliwe spojrzenie przeciwniczki.

Podmiot zdania musi być zawsze uświadomiony i zachowany. Jeśli zmieniamy podmiot w zdaniu, jesteśmy zobowiązani to zaakcentować. Często nie wolno go zmieniać. Przykłady niezręczności:
Popłynął ciepły strumień krwi, brukającej koszulę i marynarkę.
Zdjęte buty trafiły w przepaść, gdy osiągnęły szczyt.

Maślane zbędniki:
zanurkować pod wodę
cofnąć się w tył
kręcić się w kółko
piąć się ku górze

Przykładowe screeny z portalu, na którym męczę się w betach:




Wtrącenia zawsze oddzielamy od zdania przecinkami!
Pani Wanda, kobieta wielkiej klasy, myła chodnik starą szmatą.
Pomylił się w obliczeniach i, zdjęty paniką, wpisał komendę autodestrukcji.


Przejęta losem walenia, okrzykniętego najbardziej samotnym wielorybem na świecie, napisałam na Dzień Dziecka opowiadanie Usłysz mnie, śpiewam w głębinach. Zostało nominowane do najlepszych tekstów miesiąca. Warto poczytać komentarze i dowiedzieć się, co zrobiłam źle, a także zerknąć na grafikę do tekstu ;)

Wracam do roboty. Dwóch opowiadań, publicystyki, nowej knigi, betowania książki znajomej, kolejnego artykułu na doktorat i obrabiania zdjęć z Woodstocku (mój szósty), na który pojechałam prosto z obrony tytułu drugiego magistra.
(tutaj będzie anegdotka, szczypta filozofowania i garść zwierzeń, niezainteresowani dywagacjami o studiach mogą pominąć)
Obroniłam się pracą na sto dwadzieścia stron (nawet doktoraty nie bywają tak obszerne, ale trafił mi się dość szczególny promotor), w której zdarzyło mi się zaliczyć takie potknięcia, jak nazwanie marki firmą czy stwierdzenie, że Platon podróżował po Włoszech, a nie Italii. Moja obrona w głównej mierze polegała na dyskusji, czy Platon był faszystą (chciałam zaznaczyć, że Platon to tylko 5% mojej pracy), bo wspomniałam w tekście o takiej tezie Poppera, lecz nie pofatygowałam się o komentarz. Bo co tu komentować? Oskarżono mnie, że nazywam Platona faszystą i nie rozumiem Państwa :D Wyraziłam także nieprzychylną opinię o jednej z polskich partii, mającej wyraźną fobię dotyczącą Zachodu. Wszystko odbywało się w Instytucie Bezpieczeństwa, na kierunku bardzo odległym od filozofii, na dźwięk nazwy którego niejeden mój profesor prycha, ale mi bardzo się przydał i uważam materiał z tychże studiów za cenny. Żeby nikt mnie nie zmanipulował ani nie naraził na straty, żaden sprytny polityk, urzędnik, funkcjonariusz, orędownik, przestępca czy agresor, muszę znać zasady, podstawy i aktualne przemiany areny politycznej, geopolitycznej, prawo, potencjał wojskowy, zagrożenia i różnice cywilizacyjne oraz procedury postępowania w sytuacjach zagrożenia. Dzięki wszystkim moim studiom dziś nie jestem lewakiem ani prawakiem, nie nienawidzę, nie odwracam się, nie rzucam kamieniem. Nie zamykam się, tylko patrzę szerzej, uwzględniam więcej, jestem krytyczna i powściągliwa w ocenach. Niemniej wyszłam z obrony mając wrażenie, że ja i komisja mówiliśmy dwoma różnymi językami. W dodatku nie zadano mi ustalonego, merytorycznego pytania z pracy, tylko uczepiono Platona i faszyzmu, a mnie niespecjalnie chciało się podejmować rękawicę. Bardzo się zmuszałam, żeby w ogóle dokończyć pracę, uczyć się materiału na obronę i przyjść. Prawdopodobnie zrobiłam się za stara na studia poniżej trzeciego stopnia (ukształtowano mnie już na tym etapie i dalsze próby wywołują opór), a także zbytnio przesiąknięta filozofią. Ale lubię mieć szerokie horyzonty, przekraczać siebie i dopięłam swego. Mam cztery dyplomy z różnych studiów dziennych (filozofia, etyka, bezpieczeństwo narodowe, zarządzanie kryzysowe) i coraz obszerniejszą wiedzę. A na studia chodziłam właśnie dla wiedzy. Ale po doktoracie daję już spokój.

Mówiłam ostatnio znowu o Lemie, tym razem na Międzynarodowym Forum Etycznym. Skrobię publicystykę na portal, powiązaną z moimi dwoma wystąpieniami. Na razie jest nadęta i smętna, bo język naukowy to rzecz nieprzystępna (wystąpienia konstruowałam właśnie takim). Do tego w głębi duszy stanowię depresyjnego człowieka, rozkochanego w fatalistycznych wątkach u Lema. Ale staram się tekst naprawić.

Na koniec polecam całą serię książek Światy Równoległe - zakochałam się w Opowieściach z Wilżyńskiej Doliny Anny Brzezińskiej. Napiszę coś nowego, jak będę w trakcie/po redakcji.


PS. Strona pansnow.com przestała działać. Zrobimy nową, autorską, ale nie w najbliższym czasie. Informacje możecie czerpać z pozostałych, licznych źródeł, jak blogi i fejs.

OGŁOSZENIE: Zaginął mój przyjaciel. Szukamy go! :(