wtorek, 2 kwietnia 2019

Premierro

Mieliśmy już 27 marca, owszem. 
Kto tego bloga czyta, ten wie, co się latami działo i jaka byłam już do całego przedsięwzięcia zniechęcona. Ale doczekałam się. No trudno, na razie nie ma czego przeklinać.







Premierową porą internety przesiąknęły "Openminderem", aż mogło zemdlić. Jak się czuję? To osobliwe doznanie, doczekać się na coś ciążącego człowiekowi latami i jeszcze spotkać się z gigantycznym entuzjazmem osób chętnych na poznanie świata książki. Bo, jak dziś okazuje się wreszcie namacalnie, nie tylko ja czekałam.
Ale tak czy siak, człowiek jest z takimi rzeczami sam. Bo tylko on dostrzega całość. A całość jest niewysłowiona. 

Ale nie będziemy gadać o "Openminderze", spłyną recki, to pogadamy. Wspomnę tylko, że miałam spotkanie premierowe, fantastyczne, gdzie między innymi około osiemdziesięcioletnia znajoma babci zasypała mnie trudnymi pytaniami, bo wyszperała mnóstwo informacji w internecie <3

Przyjęto mój tekst do rocznika weird fiction "Sny Umarłych"! Napisałam go w tydzień, nawet nie wiedząc, czym jest weird, i pierwszy raz miałam wrażenie, że spłodziłam najlepszy tekst w życiu. Bo byłam w nim prawdziwa, odczarowywałam w nim klątwy - wcześniej też to robiłam, ale nie aż tak; bardziej projektowałam niż czyniłam magię.
Wariowałam na punkcie wyników, teraz już się uspokoiłam i grzecznie czekam na rozpoczęcie prac.

Zamykamy z Fantazmatami antologię "Ja, legenda" (czyli doprowadzamy ją do finalnej formy i niedługo wypuszczamy), a to jest przedsięwzięcie, które ja zapoczątkowałam i prowadziłam, dlatego ostatnio nie mam życia poza Legendą. Końcówki prac nad tekstami, ilustracje, promki, wstępy, okładka, nagle pojawiające się problemy, codziennie coś. Pilnowanie czegoś, w co "zamieszanych" jest dwudziestu pięciu autorów, tyleż ilustratorów i setka ekipy to czysty kosmos. Ale jak nie my, to kto? Antologia wychodzi w maju.

Utknęłam z młodzieżówką. Mam nadzieję skończyć kilka redakcji i siąść nad tym powiedzmy w dwa tygodnie, zamknąć, wysłać do wydawnictwa i niech się dzieje. Powoli dojrzewam do tego, żeby dopisać w ten sposób 100k znaków. Inaczej niż zrywem się nie uda.

Mam dużo roboty w Domu Kultury, twórczej, przyjemnej roboty, i uczę się godzić ze sobą wszystko. Cały czas też uczę się siebie, o czym możecie zawsze poczytać na blogu głównym. Targają mną demony i dopiero próbuję ubrać to w słowa.

Gadać o książce nie trzeba, ale można coś pooglądać ;) Np. śliczną zachodnią propagandę:




Bez odbioru.



PS. Stop paleniu czarodziejów! Opanujcie się, mugole!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz