niedziela, 31 maja 2015

literackie prawo-lewo, góra-dół



Przypominam założenia:
Dzika Książka powstanie w pół roku - po tym czasie będzie gotowym produktem wysłanym do wydawnictw. Pół roku wystarczy, by była na tyle dobra, że wydadzą ją w normalnym trybie.
Dzikus to fantastyka naukowa, klasyczna odmiana z postmodernistycznym smaczkiem. Stawia na wymiar etyczny. Jej akcja dzieje się w Krakowie, w odmienionym społeczeństwie przyszłości. Dodatkowe założenia, jakie przyszły z czasem, to poruszenie tematu eurosieroctwa. Wziął się z rozmowy z Romualdem Pawlakiem, który uznał, że są tematy, o których nie można mówić za pomocą fantastyki - wskazał właśnie eurosieroctwo jako taką rzecz. "Bo po co?" Ponadto książka ma mieć lewacki wyraz - lewacki w rozumieniu literatury, a więc z filozoficznej wykładni. Dlaczego? Ponieważ jeden pan stwierdził, że porządna fantastyka naukowa, to prawa fantastyka naukowa. A ja chętnie robię wszystko na opak i tam, gdzie ktoś mówi, że się nie da, z maniakalnym uporem udowadniam, że jednak się da.
Trzeba dobrze zrozumieć prawo-lewo, zwłaszcza w okresie burzy politycznej. Nie chodzi tu o polityczne podziały prawicowo-lewicowe, jakie od razu przychodzą wam na myśl. Podział ma tutaj wymiar ontologiczny - odnosi się do przedstawienia bytu. Epistemologiczny także. W wielkim uproszczeniu ujmując: tam, gdzie byt jest niepewny, niedookreślony, gdzie poddana w wątpienie jest możliwość poznania, gdzie dominuje relatywizm - mamy lewo. Dyskutowaliśmy o słowach o prawicy wspomnianego pisarza na Fantastyce Polskiej i doszliśmy do wniosku, że tak należy jego słowa interpretować: trudno budować naukową fantastykę tam, gdzie nie ma naukowej pewności, dookreślenia, postawienia na poznanie. Nie uznaję jednak, że w ogóle niemożliwym jest zbudowanie porządnego utworu fantastycznonaukowego po lewacku. Nie wiem, na ile lewy charakter mi się uda - dopiero po spisaniu całej powieści sprawdzę, na ile udało mi się osiągnąć cel i co ewentualnie pozmieniać. Wydaje mi się jednak, że takie właśnie pisanie mam we krwi, ponieważ tak pojmuję świat - relatywnie, uznając niemożność absolutnego poznania, nieistnienie prawd obiektywnych, absolutnych itp.

W książce trudno będzie określić, co jest dobre - właściwie każda rzecz, każde zjawisko pozornie pozytywne w którymś momencie zacznie śmierdzieć zgnilizną. Postmodernistyczne wstawki zrobią swoje - pomieszają rzeczywistość ze snami, wspomnieniami, pragnieniami, zbudzą demony i będą domagać się Boga. Fabuła Dzikusa wzbudza we mnie silne emocje, opory, tęsknoty, w pewnych momentach zachwyt. Mam nadzieję, że zawrę te doznania w tekście i czytelnik będzie miał szansę je odebrać. Wkładam w książkę bardzo plastyczne postacie, jak to u mnie mocno uwikłane w siebie, w swoje winy, rodziny i wspomnienia. Nieustannie towarzyszy im pewne kluczowe dla książki zwierzę. Choć nieme, bez świadomych emocji, prawdopodobnie samo wywoła największe emocje.

Dobra, podejmijmy jeszcze jeden, mam nadzieję przydatny temat.

Zmora doświadczenia

Jestem przekonana, że mieliście z tym styczność wszyscy, chyba, że macie naście lat. Pracodawca wymaga od nas doświadczenia, ale my zaraz po szkole tego doświadczenia nie posiadamy. Dlatego jesteśmy mniej atrakcyjnymi pracownikami. To błędne koło - nie zdobędziemy doświadczenia, jeśli nikt nie da nam ku temu okazji. W dobie kryzysu na rynku książki nie inaczej jest z debiutantami i ich szansami na druk. A jednak zaistniały jakieś wydawnictwa, które inwestują w debiutantów. Mimo to jest trudno i dlatego właśnie spisuję dla was te przeróżne rzeczy na blogu. Próbuję wrzucać tu wszystko, co wiem lub wydaje mi się, że uatrakcyjni waszą propozycję wydawniczą, ulepszy wasz warsztat, a przede wszystkim uświadomi o pewnych istotnych kwestiach. 
Sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna. Każdy zaczynał. Wielu zaczynało w konkursach, w czasopismach, co otworzyło im drogę do wydawnictw. Mieli co wpisać w literackie CV, zrobili warsztat i przebili się swoimi wyszlifowanymi pomysłami przez mur, który oddziela od zaistnienia. Zbieranie doświadczenia, podejmowanie wyzwań w konkursach, rozeznanie w fandomie, rozpoznawalność czy to przez publikowane krótkie formy, artykuły lub działalność na blogu, a nawet merytoryczne wypowiedzi na forach i fejsie - wszystko dziś buduje wasz wizerunek. Jeśli chcecie zostać pisarzami, powinniście się w to zaangażować. Oczywiście dobra propozycja wydawnicza obroni się sama, nawet jeśli nie wychodzicie od pięćdziesięciu lat z piwnicy i nikt nie wie o waszym istnieniu. Ale wydawnictwo to interes. Sądzisz, że w dzisiejszych czasach chętniej zainwestuje w rozpoznawalnego, otwartego człowieka z jakimś dorobkiem czy w dzikusa, który stroni od świata? Oczywiście, dziwność i nieuchwytność też jest w cenie - sęk w tym, by swoje cechy zamienić w coś atrakcyjnego i wpompować to nie tylko w fabułę książki, ale i jej otoczkę.

Jeśli chcesz być pisarzem, musisz się nim stać. Możesz mieć predyspozycje, ale się nim nie rodzisz. Pisarzem czynią przede wszystkim utwory, utwory jakościowo dobre. Niemniej uważam za użyteczną pewną teorię. Mówi o tym, że na daną osobę można się wykreować. Jeśli wykreujesz swój wizerunek na pisarza, ułatwi ci to istnienie w świecie literatury. Kreacja nie może być jednak pusta - opiera się na fundamentach z docenianych utworów. Nie wystarczy uważać się za kogoś, trzeba jeszcze mieć czym to udowodnić. Jeśli cię ganią za twoje teksty, jeżeli mówią ci, że musisz się uczyć, to zepnij pośladki, gęba na kłódkę, nie kłóć się, nie pogrążaj, tylko ćwicz. Póki twoja kreacja jest pusta - stanowi śmieszny twór, który nigdy nie zostanie potraktowany poważnie, jeśli nie zapełnisz go jakościowo dobrą pracą. Widzę w sieci setki zapatrzonych w siebie grafomanów, którym się wydaje, że są Tolkienem lub Lemem. Albo co gorsza, uważają się za geniuszy, a nawet nic nie wiedzą o geniuszach swoich ulubionych gatunków. Pokora, otwarta chęć uczenia się i podejmowanie nieustannych prób - to klucz do tego, by cię doceniono. Nawet, jeśli wciąż i wciąż nie będzie ci się udawać wybić, przynajmniej doceni się twoją wytrwałość i brak samouwielbienia domniemanym geniuszem.

Pozdrawiam i wracam do pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz