czwartek, 17 grudnia 2015

Zarys Dzikusa (fragmenty, opisy, niedopowiedzenia)

Od ostatniej notki zdążyłam poczuć się doskonale dzięki przedświątecznej diecie (obejmującej, między innymi, całkowitą abstynencję) i znaleźć nowego przyjaciela sprzed setek lat - Johna Stuarta Milla. Utylitarystę, który postulował prawo do szczęścia (rozumianego przede wszystkim jako szczęście moralne, czerpane z wysokich wartości) i wolności od cierpień dla każdej istoty czującej. Ach, pierwsza fala feminizmu i burzliwe czasy przed nią... To było coś! Dzisiaj pseudofeministki rujnują wizerunek niegdysiejszych bohaterek, sufrażystek. A skrajna lewica i skrajna prawica rujnuje wizerunek bohaterów ducha demokracji oraz istotę jej samej. Może uda mi się choć odrobinę naprawić te wizerunki na doktoracie. 


Moja skrzynka mailowa nie przyniosła żadnych większych zmian. W Krakowie debatują nad Dzikusem, a ja muszę cierpliwie czekać, o ile można tak nazwać czas, gdy dziennie produkuję dziesiątki tysięcy znaków tekstów naukowych i fantastycznych opowiadań. W kilku różnych miastach recenzenci brną przez fabułę Dzikiej Książki.
A co do fabuły...


Przeszłam ostatnio fenomenalne The Last of Us, gdzie sporo urbexu, zombie, opuszczonych, rozwalonych miast, a fabuła oparta jest na podróży kogoś, kto może to wszystko naprawić. Część Dzikiej Książki ma klimat o podobnym charakterze, choć nie doszło w niej do końca znanego nam świata, a podziału.


Akcja powieści dzieje się w Krakowie, ale wypuszczamy się z bohaterami na dalekie wyprawy zarówno w przestrzeni ziemskiej, jak i kosmicznej oraz... zobaczycie, gdy (mam nadzieję!) dostaniecie książkę do ręki. Nasz kraj stanowi zupełnie inne miejsce niż to, które obecnie znamy. Jedną z jego cech jest przeniesienie części aglomeracji pod ziemię. Doprowadziła do tego specyficzna wojna.

Ruszyli przez podziemny rynek, mijając stonowane, nieliczne szyldy reklamowe, kilku milczących sprzedawców i fontannę, w której woda płynęła tak łagodnie, by nie wywoływać nawet szmeru. Nikodem poczuł mdłości i nie miał pojęcia, czy winowajcą jest bimber, czy też nieznośna, niema rzeczywistość. 


W książce spotykamy zupełnie nowe społeczeństwo. Może nieco przypominać Encjan z Wizji Lokalnej Lema, opierających swój byt na bystrach - wirusach dobra. Mamy więc do czynienia z utopią, a przynajmniej tak wydaje się na początku. Przekonania Nikodema, głównego bohatera, co do wyższości ustroju swojej części świata, zostają z czasem poddane próbie. Gorzka prawda, z jaką przyjdzie mu się zmierzyć na prestiżowych studiach, doprowadzi do wielu kontrowersyjnych zdarzeń.



(...) zwinął się w kłębek i zaczął wyć. Pragnął, by świat skończył się właśnie w tej chwili. Oczekiwał, że poranne niebo zasnują kosmiczne statki, które przyniosą rzeź skarlałej rasy, do jakiej należał. 

Grono młodych ludzi o zaburzonych osobowościach, z którymi Nikodem studiuje, poznaje technologię związaną ze specyficznymi maszynami. Tak, w książce znajdziemy bitwy na mechy, a także skażone miejsca, wynaturzone stworzenia, eksperymenty genetyczne i polityczne konszachty. Nie zabraknie motywu z tajemniczą dziewczyną, która obdarzy Nikodema okrutną prawdą o jego przeznaczeniu oraz zabierze czytelnika w osobliwą podróż na Wschód. Drobna blondyneczka stanowi równie ważną bohaterkę powieści, co Nikodem i kilkukrotnie to ona opowiada akcję. 

Czasem błądziłam po ulicach, czując się kompletnie bezużyteczna, aż usłyszałam gdzieś krzyki albo strzały i biegłam szaleńczo w tamtą stronę. Chyba liczyłam, że mi się dostanie. Widziałam puste spojrzenia kobiet i mężczyzn, dziecięce oczy przepełnione nienawiścią. Codziennie obcowałam z bojownikami, których miałam ochotę udusić gołymi rękami.

Główny bohater jest silnie uwikłany we własną przeszłość oraz poczucie winy. Wspomnienia jego dzieciństwa towarzyszą nam przez całą książkę. Niekiedy przeszłe zdarzenia zostają wykorzystane przez agresorów, pragnących złamać Nikodema.

Przyłożył dłonie do twarzy i zaczął gorączkowo wykonywać wszystkie znane procedury awaryjnej desynchronizacji. Na próżno. Silne ramię otoczyło jego szyję, czyjeś ręce uniosły go i rozłożyły mu nogi. Nikodem pierwszy raz doznał tak silnego poczucia upokarzającej krzywdy (...)

W fabule nieustannie występują próby moralnej oceny ludzkości, zarówno z ziemskiego, jak i kosmicznego punktu widzenia. Przeważnie mają negatywny wydźwięk, ale bohaterowie usilnie szukają drogi ratunku i nadziei dla swojego gatunku. 



W książce nie brakuje pozytywnych manifestów, niezwykłych miejsc czy zabawnych sytuacji w równym stopniu, co potworności, okrucieństw oraz obnażania tematów tabu. Bohaterowie komunikują się ze sobą za pomocą nowej technologii. Rozumują, działają i żyją w sposób dla nas nie tyle nieznany, co mocno wynaturzony. Motyw, którego tutaj użyłam, jest jak najbardziej klasyczny. Znajdziecie też nawiązania do kultowych dzieł kinematografii i literatury. A także wymysły, których, mam nadzieję, dotąd nie było.

Na obszerniejszy fragment możecie liczyć, gdy zdobędę odpowiedzi wydawnicze i będę wiedzieć, na czym stoję. Z pewnością zdajecie sobie sprawę, jak łatwo w sieci o złodziejstwo. Nie mogę wyjść poza ogólnikowe informacje i krótkie fragmenty. Pamiętajcie też, że w trakcie procesu wydawniczego część fabuły może ulec zmianie. 


Mam kryzys, jeśli chodzi o tytuł. Pierwszy zdaje mi się świetny, ale mało chwytliwy. Drugi został wybrany na potrzeby rozsyłki wydawniczej jako chwytliwe, zapadające w pamięć hasło. Mam ostatnio nowy-stary pomysł i cierpię na brak pewności co do tego, jak finalnie winien nazywać się Dzikus. Żywię nadzieję, że pewność przyjdzie z konsultacjami i czasem. Jeżeli nie ma pewności w tej chwili, trzeba poczekać.

Możliwe, że jeszcze przed świętami będę miała informacje odnośnie krakowskiego wydawnictwa. Czekam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz