Przez ostatnie pół roku żyłam w cieniu permanentnego strachu. Teraz już jestem w stanie mówić o tym z dystansem. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam i mam nadzieję, że więcej mnie nie spotka. Opisałam to na głównym blogu, a tutaj wspominam, ponieważ zauważyłam, że każde doświadczenie można przekuć w nowe zdolności.
Nauczyłam się czegoś.
Nauczyłam się, że szkoda czasu, nerwów, szkoda uwagi na coś, co nie jest ważne, nie jest potężne, nie ma dobrego wpływu na otoczenie. Jednocześnie życie dobitnie udowodniło mi, że egoizm jest paskudną postawą. Każdy musi być egoistyczny w pewnym stopniu, by przetrwać, ale myślenie względem cudzych problemów to nie mój problem jest godne pogardy. Kiedy odwracasz się od drugiego, robisz to także względem siebie. Udowadniasz, że ludzie to istoty niewarte wyższych odruchów.
Nauczyłam się czegoś.
Nauczyłam się, że szkoda czasu, nerwów, szkoda uwagi na coś, co nie jest ważne, nie jest potężne, nie ma dobrego wpływu na otoczenie. Jednocześnie życie dobitnie udowodniło mi, że egoizm jest paskudną postawą. Każdy musi być egoistyczny w pewnym stopniu, by przetrwać, ale myślenie względem cudzych problemów to nie mój problem jest godne pogardy. Kiedy odwracasz się od drugiego, robisz to także względem siebie. Udowadniasz, że ludzie to istoty niewarte wyższych odruchów.
Powiedzcie, o czym tu pisać, gdy nie patrzy się na innych? Gdy się ich nie słucha? O czym chcielibyście pisać, pozbawieni empatii? Tylko o sobie? Tak niektórzy zarabiają pieniądze i nie zdobywają tym nic cennego.
Gdy znika empatia, pojawia się zgnilizna. Mówię wam to, bo tego się dowiedziałam. To spędzało mi od lipca sen z powiek. Ten obraz ze mną zostanie i będziecie znajdować go w moich książkach. Oczywiście nie tylko. Ale tego nie oszczędzę.
Jesteśmy odpowiedzialni. Za wszystko, co robimy. Za wszystko, co piszemy. Idee, które powołujemy do życia, bohaterowie, którym nadajemy kształt... Czyny, słowa, gesty mają realny, a czasem ostateczny wpływ na życie innych ludzi. Możemy kogoś bądź siebie otruć. Uleczyć. Lepiej zawsze mieć tego świadomość.
Gdy znika empatia, pojawia się zgnilizna. Mówię wam to, bo tego się dowiedziałam. To spędzało mi od lipca sen z powiek. Ten obraz ze mną zostanie i będziecie znajdować go w moich książkach. Oczywiście nie tylko. Ale tego nie oszczędzę.
Jesteśmy odpowiedzialni. Za wszystko, co robimy. Za wszystko, co piszemy. Idee, które powołujemy do życia, bohaterowie, którym nadajemy kształt... Czyny, słowa, gesty mają realny, a czasem ostateczny wpływ na życie innych ludzi. Możemy kogoś bądź siebie otruć. Uleczyć. Lepiej zawsze mieć tego świadomość.
Dość enigmatycznego smęcenia. Co tam z Dziką Książką?
Połowa gotowa do wydania, druga połowa w toku redakcji. Pilne uczenie się to najważniejsze, czego nauczyłam się w życiu, więc dzięki wskazówkom redaktora wygładziłam tekst ostatecznie. Jestem lepszą twórczynią za każdym razem, gdy ktoś wytknie mi błędy. Właśnie na dniach miałam bardzo dobrą betę opowiadania, znajomy nauczył mnie nowych, ważnych rzeczy - na przykład, że nadmiar przysłówków jest be czy że zdania perełki są jeszcze lepsze, gdy naprawdę zawierają tylko czystą pigułkę, same niezbędne słowa, bez metafor i dopowiedzeń.
Moje opko Czarnobyl cię kocha, biorobocie zwyciężyło (wespół z innym opowiadaniem) konkurs "Alternatywy". Poprzez demokratyczne głosowanie znalazłam się w Loży na fantastyce.pl, co naprawdę mnie zdziwiło. Staram się pomagać ludziom i współtworzyć tę społeczność, ale nie sądziłam, że zasłużyłam na tyle głosów zaufania. Nie jestem nikim szczególnym. Tak czy siak doszły mi nowe obowiązki pod postacią łuskania najlepszych tekstów i dawania szansy na druk. Dostałam stypendium dla najlepszych doktorantów. Żeby nie było tak kolorowo, to nic nie zdobyłam w konkursie Kwiatkowskiej, a nowa książka idzie mi wolniej, niżbym chciała.
Ale nauczyłam się już, że wszystko zawsze idzie takim tempem, jakim powinno. Żadna wiara o tym nie świadczy, a czyste doświadczenie. Jestem tylko przekaźnikiem, a treść działa według pływów. Przypływ, odpływ. Gładki brzeg rodzi się w bólu, w uderzeniach wściekłych fal, pomiędzy hukiem a ciszą. W międzyczasie bazgrzę opowiadania, ale większości nie publikuję. Muszę też skupić się na rozprawie doktorskiej. Trochę jeżdżę po Polsce, zostawiam lapka w domu. Ledwie wczoraj byłam na szczycie góry, patrzyłam na Pieniny i nie robiłam nic, tylko oddychałam.
Może i cichnę, ale cisza naprawdę nic nie znaczy, gdy burza na horyzoncie.